Takie ciasto to ja lubię,  mogę jeść i jeść… A to głównie dlatego, że lubię ciasta kruche na miodzie i sodzie, mają ten specyficzny smak i zapach. I jeszcze przełożone gotowanym serem – niebo w gębie. Jedyna wada to trzeba poczekać kilka godzin aż zmięknie. Żeby to nam się udało musimy mieć przede wszystkim dobry twaróg (prawdziwy), nie żadne z wiaderka. Ciężko dostać w sklepach taki. Ja kupuję u sprawdzonej osoby na targu. Nie bójmy się spróbować, czy nie za kwaśny, jaką ma konsystencję, od tego zależy nasz wypiek. Macie przykład na maśle – ile jest właściwie masła w maśle. Czytajcie skład a zrozumiecie. A teraz do dzieła, bierzmy się za sernik.
Składniki:
– 500g mąki tortowej
– 250g masła lub margaryny
– 200g cukru pudru
– 1 jajko
– 2 żółtka
– 2 łyżki miodu
– 2 łyżki mleka
– 1 łyżeczka sody
Masa serowa:
– 200g masła
– 1 kg twarogu
– 4 jajka
– 1,5 szklanki cukru pudru
– 200ml mleka
– 2 budynie śmietankowe niesłodzone
– olejek waniliowy lub cukier waniliowy
Glazura czekoladowa:
– 100 ml śmietanki kremówki 30%
– 100g mlecznej czekolady
– 50g masła
Wszystkie składniki na ciasto zagniatamy na stolnicy i dzielimy na trzy części. Z każdej części formujemy placki okrągłe lub kwadraty ( w zależności jaką mamy blaszkę), pieczemy w piekarniku przez 15 minut w temperaturze 170 stopni. Zostawiamy do wystudzenia. Przygotowujemy masę serową. Do twarogu dodajemy masło, jaja, cukier, wanilię, dobrze wymieszać, podgrzać aż masa będzie lejąca, dodać budyń wymieszany w mleku. Wszystko połączyć i zagotować ciągle mieszając, uważać bo masa lubi się przypalić.
W blaszce układamy na przemian placki i gorącą masę serową. W między czasie robimy glazurę czekoladową. Podgrzewamy kremówkę. Do gorącej kremówki (ale nie gotującej się) dodajemy połamaną na kawałki czekoladę i mieszamy aż się rozpuści (już nie podgrzewamy), na koniec dajemy masło.  Gdy wszystkie składniki będą tworzyć jedną masę, wylewamy na wierzch sernika.
Sernik przykrywamy folią aluminiową i odstawiamy w chłodne miejsce na przynajmniej 12 godzin.
Smacznego.